Być lepszym
Od leseferyzmu przez kryzys, agon, resentyment, kontrkulturę i paideię do wychodzenia z neptunowej mgły.
Być może jest to główna oś według której różnicuje się dziś... (kto?, jak ten byt nazwać?) powszechność. Oś być lepszym – versus – być gorszym. Jak „leseferyści” słowami swojego pioniera wołali „pozwólcie działać!”, tak ci pierwsi wołają: „pozwólcie być lepszym”, podczas gdy ci drudzy żądają: „pozwólcie być gorszym”.
Ale musimy zgromadzić więcej masy wyobrażeniowej-skojarzeniowej, żeby rzecz ogarnąć. W tym cyklu Blog poniedziałkowy w odcinku „Komu bije astro-dzwon?” z sierpnia ub. roku, gdzie rozważałem pojęcie kryzysu, uczestniczka AstroAkademii „Lola” dopisała definicję pokrewnego greckiego pojęcia agonu (zalecam przeczytać!). Jak mówi cytat ze słownika: „agon w węższym rozumieniu tego pojęcia [to] typ święta ku czci bóstwa bądź herosa, którego integralną część stanowiły zawody atletyczne, wyścigi konne lub konkursy poetycko-muzyczne.” Otóż to! Cóż to był za świat, za religia, gdzie boga (jednego z licznych) czczono udowadniając, że jest się lepszym! Tu uwaga: lepszym w czymś. Nie lepszym ogólnie, bo to inna i przeciwna ścieżka. I jak skrajnie różny ów świat od „naszego”, tj. (post)chrześcijańskiego, wypełnionego nieustannymi jękami i narzekaniem, że świat jest podły, że wokół pokusy czyhają, a tym lepsi się stajemy, im gorsi jesteśmy, bardziej duchowo i na ciele sponiewierani, bardziej upadli, bardziej zubożali. Nie do pojęcia byli tamci dawni Grecy, prawda? I jak jednym tchem wyliczone zostały „wyścigi konne lub konkursy poetyckie”! Dla Greków jedno, dla nas rzeczy z niekontaktujących się baniek.
Dla wołających „pozwólcie być gorszym” Fryderyk Nietzsche wymyślił termin resentyment, czyli wywrócenie wartości. Polski lud na to samo znalazł powiedzenie: „jakimś mnie panieboże stworzył, takim mnie panieboże masz”. Jest w tym wołanie o to, żeby się nie rozwijać, nie ulepszać, nie doskonalić. By wszystko zostało jakie było, po staremu. Gdyby tylko tyle... Ale tutaj włącza się kontrkultura. Użyjmy tego terminu dosłownie. Kultura to (dosłownie) uprawa, czyli to, o czym tu mówimy: budowanie i doskonalenie. Kontr-kultura byłaby więc opieraniem się i przeszkadzaniem doskonaleniu. Kontrkultura ma mocne biologicznie podbudowane przyłożenie w dorastaniu jednostek z naszego gatunku i (jak można wyczytać u prymatologów) też u małp pokrewnych. Kontrkultura przejawia źródłowo u dojrzewających osobników męskich, którzy buntują się przeciw zastanym stosunkom, przeciw siwym i łysym starcom-autorytetom, przeciw własnym ojcom i łączą się w bandy, skłócone z resztą stada, więc włóczące się i łobuzujące na jego obrzeżach, gdzie bardziej narażone na atak lampartów i wrogich band swojego gatunku rychło wyginą, jednak ci, co przetrwali, zahartowani wrócą, siejąc podziw wśród kobiet i obalając rządy starców. Ujęcie młodzieńczej kontrkultury w ramy i inkluzja jej energii były sensem kolejnego greckiego pojęcia lub instytucji: paidei.
Jaki to ma związek z astrologią? Choćby taki, że w czasach takich jak obecny, kiedy neptunowa mgła zaciera mentalne granice, kiedy nie wiadomo, kto brat, kto Sauron, kto Voldemort, warto sięgać do podstawowych pojęć. Do tego, od czego zaczynali nasi kulturowi przodkowie.
Wojciech Jóźwiak
2025-03-10
☚ Astrohistoria, czyli co dzieje się podczas koniunkcji Saturna i Neptuna? | Astro AI: sztuczna inteligencja w astrologii ☛
Podaj swój adres email:
Na ten adres wyślemy potwierdzenie.
— —