Twoje życie jako podręcznik. Astrologii
Zachęcam do astrologicznego poznania własnego życia, czyli znania jego wydarzeń wraz z towarzyszącymi układami planet. Taka auto-astro-biografia, gdy ją pamiętasz, staje się podręczną noszoną w głowie „Wielką Księgą Cykli i Tranzytów”, do której sięgasz potem we własnej praktyce astrologa.
Ucząc astrologii kładę nacisk na własne doświadczenia: własne, to znaczy twoje. Kogoś, kto zajmuje się astrologią. Nie chcę, żeby uczący się astrologii poprzestawali na teorii, na formułach, choćby najdoskonalszych. Owszem, warto wiedzieć, że np. wyjście bieżącego Saturna nad urodzeniowy descendent czyni otaczający nas świat obcym, wymagającym oswojenia się z nim, a niekiedy czyni go wrogim – jednak czym innym jest słyszeć o tym ogólnie, a czym innym przypomnieć sobie, że któregoś roku zaczęłaś odcinek życia, który ci zupełnie nie pasował, kiedy wszystko szło nie tak, i to mimo dobrych zamiarów i starannych przygotowań. Sprawdzasz, gdzie wtedy były planety i przychodzi „aha” lub „eureka”: to był ten właśnie tranzyt Saturna.
Takie zauważenia nie tylko przekonują do astrologii, pokazują, że „astrologia działa”, ale także robią coś więcej. Skłaniają do przepatrzenia i przypomnienia sobie własnego życia, własnej biografii z efemerydami w ręku. Co robiły planety w twoim horoskopie podczas pierwszej miłości? Gdy brałeś/aś ślub i może ten drugi? Podczas studiów i kolejnych zatrudnień? Awansów? Podczas wyjazdów, wypraw w świat? A także wtedy, kiedy nieoczekiwanie wszystko się mieszało, waliło i trzeba było zaczynać od początku? Lub zaczynać coś całkiem innego?
Bardzo chciałbym, żeby każdy uczestnik/uczestniczka moich kursów mieli świadomość swojej biografii. Żeby znali ją tak, jak fachowcy od Mickiewicza lub Miłosza znają każdą ich podróż, każde zawarcie znajomości z pewną równie ważną osobą i każdą miłość lub miłostkę. Bądź swoim własnym biografistą! Autorem własnej biografii, oczywiście nie przejmując się, że będą to tylko notatki nieprzeznaczone do publikacji.
Od ciebie (jako astrologa) sama astrologia wymaga więcej niż od autorów biografii celebrytów. I nie chodzi o to, że autorzy biografii zbierają same fakty z życia, a ty jako astro-biografista musisz znać i wydarzenia i układy planet podczas nich. To dodatkowa praca i komplikacja, jasne. Astrologia wymaga jeszcze więcej: żebyś swoją astro-biografię trzymał w rozumie, tj. pamiętał ją, znał na pamięć i potrafił przywołać gdy trzeba.
W ten sposób twoje życia (twoja astro-biografia) staje się podręcznikiem astrologii. Podręczną księgą astrologii.
...Którą nosisz w umyśle, wzorem dawnej sztuki pamięci, ars notoria. Bo w starożytności i później, aż do renesansu (kiedy sztuka pamięci rozwinęła się najbujniej) nikt nie czytał przemówień z kartki ani nie sięgał do notatek, gdy chciał coś przypomnieć. Nie było jak. Papieru nie było, zwoje papirusu niewygodne, pergamin drogi bo skóra, a przede wszystkim obciach byłby czytać tam, gdzie koledzy retorzy wygłaszali dumnie z głowy. Stąd wzięła się sztuka pamięci, według której uczono się, jak na specjalnych wyobrażonych mandalach rozmieszczać w umyśle obrazy, które nam przypominają i kodują pewne treści.
Astrologia działa podobnie i dlatego powinieneś nosić w głowie swoją biografię (i innych) nawleczoną na cykle Saturna, Jowisza, Urana. Potem widzisz u kogoś, że mu Saturn dobija do urodzeniowego Medium Coeli, i widzisz na swojej podręcznej mandali: ach, to tak, jak wtedy, gdy u mnie zbliżał się wyjazd na stypendium do USA... lub gdy Jan Czochralski w 1916 r. wynajdywał hodowanie monokryształów.
Powyższe podejście zmusza też do przypomnienia swojego życia i do jego rekapitulacji, czyli (jakby) przeżycia go w skrócie na nowo, co samo już bywa uzdrawiającą praktyką, naprawiającą życiowe drogi i mniemanie o sobie.
Wojciech Jóźwiak
2024-09-15
☚ Cykl ulg dla Polski i wypadanie wtyczek | AI jako szósta linia heksagramu I Ching ☛
Podaj swój adres email:
Na ten adres wyślemy potwierdzenie.
— —