prowadzi Wojciech Jóźwiak • od 2004
 

2024-06-16. Wojciech Jóźwiak. Cykl: Blog poniedziałkowy

Astrologia a magia | Czytaj w dziale Pracownia
☚ Czy świat może być magiczny? | Gdyby świat był magiczny, astrologia nie byłaby potrzebna ☛

Astrologia a magia

O tym, że astrologia rozpoznaje świat według magicznego (właściwiej: analogistycznego) klucza, ale nie stosuje magicznych działań.

Czy astrologia jest (jakoś) magiczna? Czy astrologia należy do magii? Niektórym to skojarzenie robi się automatycznie: jak astrologia, to i magia. Nawet bywają łączone w jedno słowo: astromagia. Ale czy coś takiego jest? W jakim związku są astrologia i magia? Tu by trzeba większej precyzji. Pod tytułem magia są przynajmniej dwie rzeczy. Pierwsza, to magiczny światopogląd, czyli dostrzeganie i doszukiwanie się w świecie magicznych ekwiwalencji. Magicznych kluczy, które porządkują poznawaną rzeczywistość. Magiczny światopogląd bywa też nazywany ontologią analogistyczną. Dlaczego? Ponieważ polega na znajdowaniu analogii pomiędzy różnymi bytami. Te analogie pozostały w sztuce lub w rytuałach i ten ich rodzaj postrzegamy jako „wysokie”. Np. król jest analogiczny ze Słońcem, a Słońce ze złotem, i dlatego królowi przysługują złote ozdoby, nakrycia głowy i zastawa stołu. Inne analogie przetrwały w przesądach i te odbieramy jako niskie. Związane węzły i supły są analogią do „nierozwiązanego” porodu i dlatego w pobliżu rodzącej kobiety powinny być rozwiązane, by ułatwić jej poród. Albo nasienie orzecha wygląda jak mózg, więc wierzymy, że jedzenie orzechów ma dobroczynny efekt „na głowę”. Najwięcej analogii znajdziemy w naszym języku i to w jego całkiem jawnej warstwie (łatwej do dostrzeżenia) – jako metafory, którymi język aż kipi.

Analogie, te z których utkane są ontologie analogistyczne, zostały z hukiem wyrzucone z obowiązującego i naukowego światopolądu w ramach i w okresie rewolucji Oświecenia. Czyli w siedemnastym i osiemnastym wieku. Wtedy właściwie dopiero zaczęto myśleć naukowo, czyli przestawiono się na ontologię naturalistyczną. Analogie zaś uznano za nieskuteczne, powierzchowne, mylące – i za coś, co od progu można uznać za fałszywy trop.

Przy okazji, w tym samym procesie historyczno-mentalnym zbanowano astrologię. Ten punkt może być znaczący.

Drugą rzeczą, które składają się na magię, są magiczne działania. Bo magia nie poprzestaje na kontemplowaniu świata ujętego w analogie. Używając ich, wykorzystuje je w praktyce. Magia jest (według jej miłośników) sztuką osiągania celów. Całkiem podobnie jak technika, jak technologia. Po czym poznać, kiedy działanie jest magiczne, kiedy techniczne? Najłatwiej po tym, że działania magiczne są jakoś zdalne. Większość działań magicznych (nie wiem, czy wszystkie) da się przetłumaczyć na taką sytuację, w której zlecasz komuś pewną sprawę do wykonania, lub pewien skutek do zaistnienia, i nie interesuje cię, jak ów ktoś to zrobi ani zwyczajnie tego nie wiesz. Za to spodziewasz się, że „to” zadziała. Magia jest wtedy, kiedy ów pośrednik ani realnie nie istnieje, ani nawet nie jest przez ciebie jakkolwiek wyobrażany. Kiedy mówisz (w myślach) „skuś baba na dziada”, nie masz wyobrażenia żadnej istoty ani mechanizmu, która/który by to twoje zlecenia (żeby przeciw-gracz się pomylił), niesłyszalnie wyrażone, jakoś przeniósł od ciebie do koleżanki. Ważna za to jest ta zdalność lub pośredniość przenoszenia magicznego zlecenia. Rzecz zauważył Albert Einstein, kiedy tworzono koncepcję kwantowego splątania: określił je (po niemiecku) mianem spukhafte Fernwirkung czyli „widmowym oddziaływaniem na odległość”. Czujny nos wybitnego użytkownika światopoglądu naturalistycznego natychmiast wyczuł, że coś w tym jest nie tak. Że przez to działanie na odległość do gmachu nauki usiłuje wniknąć starsza ontologia: ta analogistyczna. Więc i magiczna. A skoro magiczna, to tak jak działają widma i upiory.

Jak w tym środowisku mieści się astrologia? Niewątpliwie jest analogistyczna. Ciągi, wiązki, szeregi i matryce podobieństw i ekwiwalencji między planetami i innymi elementami horoskopu, a zjawiskami na Ziemi stanowią wręcz ciało astrologii. Ale, hola! Trzeba pamiętać, że analogistycznych ontologii jest wiele i przeważnie do siebie nie pasują, co widząc, ich zwolennicy się nie lubią wzajem. Dlatego mały ma sens przenoszenie pojęć do astrologii naszej, zachodniej, z astrologii indyjskiej lub z chińskiego feng shui.

Z drugiej strony, w astrologii nie ma magicznych działań. Nie jest tak, że konieczną częścią astrologii jest wywoływanie jakichś zmian w świecie ani powodowanie skutków, ani osiąganie celów. Astrologia poprzestaje na obserwacjach, chociaż – i to jest jej atut – te obserwacje przedłuża w przyszłość. Prognozuje. Znów, jeśli ktoś pracuje nad pewnymi celami, np. chce przeprogramować własny lub czyjś umysł, lub sporządzić coś społecznego, to owszem, może w astrologii znaleźć pewne inspiracje.

Dla prostoty jednak, możemy przyjąć formułę: że astrologia magicznie poznaje (tzn. ma wpisana w siebie magiczną w istocie ontologię analogistyczną), ale magicznie nie działa.(Tzn. magiczne działania do niej nie należą.)'

Pozostaje jeszcze (co najmniej) jedno pytanie: czy w magicznym świecie (lub: gdyby świat, w którym żyjemy, był magiczny, lub „bardziej magiczny”) – to czy w takim świecie astrologia byłaby w ogóle potrzebna i czy ktokolwiek by wpadł na to, żeby ją obmyślić? – O tym w następnych odcinkach.

Wojciech Jóźwiak
2024-06-16

☚ Czy świat może być magiczny? | Gdyby świat był magiczny, astrologia nie byłaby potrzebna ☛

Komentarze, dyskusja

Dziwna   2024-06-19 15:25:18   776.18647  
Bardzo fajny tekst.
  • Wojciech Jóźwiak #28363 : Dzięki za Uznanie. (Uznanie = 3.cia pozytywna wartość enneagramu. Dwie pierwsze to: Bezpieczeństwo i Wolność.)
  • Wrona #28373 : Wojtku. mógłbyś to rozwinąć , oczywiście gdy powrócisz z urlopu...jaki typ enneagramu należy do Bezpieczeństwa, czy  Wolności a jaki do Uznania ? Ja się zawsze głęboko pochylam nad tym co piszesz....
  • Dziwna #28377 :
    Mięta, tutaj to jest:
    https://www.astroakademia.pl/enneagram_logika_trzech
  • Wrona #28378 : Dzięki Dziwna...kurcze przeoczyłam...
  • Jedynie prawda jest ciekawa #28427 : A czy nie jest tak, że astrologię odbieramy jako zakorzenioną w ontologii analogistycznej tylko dlatego, że nie rozumiemy (jeszcze) sił, które powodują "że się kręci"?  Bo to, co SZanowny Autor pisze, to jakby sprowadzić astrologię do "kultu cargo"?
    A może to jest tak, że jesteśmy (my, światli przedstawiciele kultury Zachodu) po prostu na poziomie Papuasów, albo może nieco "wyżej", tj. obserwujemy, potrafimy przypisać jakieś "ścieżki prawodpodobieństwa", ale nie wiemy "jak i dlaczego" to działą?

    ps. 
    Feng Shui to nie metoda dywinacyjna. JEsli porównywać, to w chińskiej tradycji odpowiednikiem asrtologii jest BaZi ( 4 Pillars of Destiny)
  • Fabrycy #28428 : @JPJC: nikt tego nie wie. Na tym polega problem. Nie wiadomo nawet "jak jest". Są różne koncepcje.
  • Jedynie prawda jest ciekawa #28429 : FAbrycy  - "dziś" nikt nie wie... ale to jak w całej historii.. używano np. dział oblężniczych, które uwzględniały siłę grawitacji, choć nikt nie wiedział, że ta siła istnieje... obserwowano fazy księżyca, pory roku i wedle nich siano i zbierano, choć nikt nie wiedział dlaczego pory roku, czy fazy księżyca są cykliczne i z jakich fizycznych praw to wynika itd itp.. 
    Moim zdaniem tak samo jest z astrologią, tj. któregoś dnia ktoś odkryje "energię" jaką Pluton czy Saturn wytwarza w danym momencie, w danej relacji kątowej.. i będzie Eureka!
  • Fabrycy #28430 : Zapaść semantyczna.
  • Fabrycy #28431 : "Któregoś dnia ktoś odkryje..." :)
  • Wojciech Jóźwiak #28433 : @Jedynie prawda jest ciekawa: Kult cargo jako metafora (oraz jako szczególny przypadek) ontologii analogistycznej! Gratuluje trafności tego spostrzeżenia. Poważnie. Dodam, ze ja sam to robię (tzn. tak myślę) jak zasugerowałeś, Jedynie Prawdo: Obecny stan rozumienia astrologii ("wpływów planet") uważam za tymczasowy, przejściowy, i spodziewam się, że w przyszłości nauka obejmie astrologię i włączy do swojego "ciała" lub "gmachu". Na razie staram się adaptować do astrologii pewne wynalazki, jak symetrie, rozkład Fouriera i funkcje spełniające równanie Laplace′a. Oraz co się dzieje w psychologii i w naukach o języku.
  • Jedynie prawda jest ciekawa #28434 : Fabrycy - to jest po prostu wiara w człowieka;-) Nie wszystko opiera się na dialektyce marksistowskiej;-) 
    A Herberta akurat kocham, ale jeśli już to zdecydowanie bliżej mi do niego i prostych prawd, niż "łańcuchów tautologii". A jeśli ktoś czytał "Barbarzyńcę w ogrodzie" to tam jest wiele o "niezrozumieniu", którego sam autor, mimo swego niebywałego kunsztu nie potrafił wyrazić prosto i jasno ;-) 
  • Fabrycy #28435 : Poczekamy, zobaczymy. 
  • Fabrycy #28436 : Wiele zależy chyba od tego w jakich jednostkach czasowych - rzędach wielkości - operujemy. Dziesięcioleciach? Stuleciach?
  • Fabrycy #28437 : Odkryją...Czekaj tatka latka...
  • Fabrycy #28438 : Przecież w środowisku "naukowym" nie ma w ogóle chęci do badania czegoś takiego jak wpływy astro. Jest to wciąż obciach i nic nie wskazuje na to, by miało się to zmienić. 
  • Wojciech Jóźwiak #28450 : Związki wydarzeń i ludzkich skłonności z pozycjami planet mogą wyjść na jaw przypadkiem przy okazji pomiarów robionych przez AI. Polecam tekst Cambridge Psychoanalitica  w Tarace z 17 kwietnia 2018 przez Paweł Droździak – z wysokich czasów Taraki, zanim się zwinęła.
  • Wojciech Jóźwiak #28451 : Polecam też: Dlaczego intelektualiści mają żyłę na astrologię?
    Tekst był pierwotnie w Tarace, gdzie po nim ciekawa dyskusja: Dlaczego intelektualiści mają żyłę na astrologię?
  • Traversee #28452 : Kto twierdzi, że astrologia to obciach: najczęściej ci, którzy wiedzą o niej tyle, że jest 12 znaków zodiaku, i na tym ich znajomość tematu się kończy. 
    Czasami ktoś mnie pyta, czy wierzę w astrologię. Zawsze wtedy odpowiadam, że nie wierzę, a po prostu obserwuję i widzę, że ma sens.
    Nie znam nikogo, kto by siedział i analizował te wszystkie kosmogramy (czy nawet tylko swój własny), a następnie ogłosił, że astrologia to bzdura (choć nie wykluczam, że takie osoby mogą istnieć, ale nie spodziewam się, żeby ich było wiele). 
     A że nikt dotychczas nie potrafił wyjaśnić, dlaczego to działa... Też uważam, że wyjaśnienie tego to kwestia czasu, ale czy ten brak wyjaśnienia w ogóle stanowi jakiś realny problem? Przez wieki ludzie z powodzeniem chodzili po ziemi, nie znając budowy jej wnętrza. 

    W ogóle tzw. środowisko naukowe bardzo często "zapomina", że to, co obecnie jest wyjaśnione czy potwierdzone naukowe, nie zawsze takim było. Mało tego, zdarzało się, że naukowcy "wyjaśniali" coś, a następnie okazywało się, że się mylili, co też nie raz i nie dwa bywało tragiczne w skutkach. Tutaj ciekawym przykładem może być chociażby słynna woda radowa, w swoim czasie bardzo popularna i zachwalana... 

    Od lat zastanawia mnie ta bezkrytyczna u wielu osób wiara w naukę. Czasem można odnieść wrażenie, że "nauka" stała sie nowym bogiem, nową religią, nowym źródłem dogmatów. Ale zaraz, jak to: porównywać naukowe wnioski do dogmatów religijnych? Tak, jest pewne podobieństwo - na pewno w tym, jak są one odbierane i przyjmowane: Nauka głosi, że jest tak i tak, więc NIE MOŻE być inaczej, i to nawet, kiedy wiadomo, że czasem jednak bywało (w sensie, że poźniejsze badania nieraz obalały wnioski z wcześniejszych).
    Nie wiem... Może po prostu ludzie są bardzo spragnieni jakichś nieomylnych instytucji, żeby ktoś im wszystko wytłumaczył; powiedział, jak żyć; żeby nie musieli się "przemęczać", tzn. obserwować i myśleć samodzielnie... Tylko czy to stanowi podstawę, by odrzucać wszystko, co nie zostało jeszcze dokładnie poznane i wytłumaczone? 

  • Sandra #28454 : Traversee ludzie od setek lat czują odrazę do niepewoności i próbują uporządkować świat i definiować zjawiska dostarczając wyjaśnień albo religijnych albo naukowaych. Łagodzi to lęk egzystencjonalny i daje poczucie kontroli. Tak samo astrologia wyjaśnia: "zachowujesz się tak, ponieważ..."
    Interpretacja to dostarczanie poczucia kompetencji i schematów za pomocą których możemy objąć życie. Bo życie samo w sobie jest tajemnicą. Natomiast jak mi sie wydaje problem ze zjawiskami astrologicznymi jest taki, jak ze zjawiskami psychicznymi, że są one z jednej strony przedmiotem obserwacji, z drugiej zaś ich podmiotem. Nie ma ich bezpośredniego poznania - o ich istnieniu możemy wnioskować tylko na podstawie rezultatów oddziaływania. I jesli wyjaśnienie astrologiczne, szamańskie lub magiczne współbrzmi z czyimś punktem odniesienia, to jest właściwe i skuteczne. 
  • Traversee #28456 : Porządkowanie świata i podejmowanie próby definiowania zjawisk jest w porządku, tego się generalnie nie czepiam (no chyba że w porywach ;)) natomiast czymś innym jest definiowanie zjawisk, a czymś zupełnie innym - bezkrytyczne przyjmowanie absolutnie wszystkiego, co wyprodukuje dany system, przy jednoczesnym totalnym odrzucaniu dorobku pozostałych systemów. Fanatyzm, mówiąc inaczej. Powszechnie kojarzony raczej z religią niż innymi systemami, tymczasem różnie bywa. Nauka też ma swoich fanatyków.
  • Maarynarz #28467 : A może - jak widać po dziejach astrologii, jesteśmy w stanie regresu, a nie rozwoju?
  • Wojciech Jóźwiak #28470 : O magii, podobnie jak tu, jest też w: "Pole mentalne" z r. 2004 – polecam.
  • Dziwna #28471 : Pamiętam ten tekst, też myślę że coś jest z tym programowaniem. Na szczęście można też (klienta) zaprogramować pozytywnie!
  • Traversee #28481 : Jakiś czas temu postanowiłam - tak w ramach eksperymentu - zrobić sobie przerwę od astrologii, bo odniosłam wrażenie, że za dużo myślę o tych wszystkich planetach i potem właśnie programuję się negatywnie. Chciałam poobserwować, co się będzie działo (lub nie-działo), jak odetnę się od tego programowania. Chyba po prostu liczyłam na to, że jak nie będę wiedziała o niesprzyjających tranzytach, to - uniknąwszy negatywnego programowania - ich nie odczuję.  Niestety, okazało się, że tak dobrze nie będzie ;) To tak nie działa, więc cóż było robić... Powróciłam do śledzenia, co tam się aktualnie "kręci" na niebie :))

    Jeszcze w temacie negatywnego przekazu: czasami tak sobie myślę, że jeśli ktoś zawodowo zajmuje się astrologią, to jest w dość specyficznym położeniu, bo - jeśli jest odpowiedzialny - nie może mówić wszystkiego, co widzi, a jedynie tyle, ile klient będzie w stanie przyjąć i wykorzystać z pożytkiem dla siebie. W tej sytuacji negatywny przekaz wydaje się co najmniej niezalecany... Chyba że ktoś chce naciągać ludzi na"remedia", to inna rzecz - swoją drogą, ogromnie popularna w Indiach. Sporo osób nosi taki srebrny pierścionek z perłą, zwykle na małym palcu prawej ręki. Ta perła ma "wzmacniać Księżyc", czyli łagodzić ewentualne problemy/napięcia, związane z uszkodzonym Księżycem w natalu. Nie wiem, czy "działa", ale chyba dobrze się sprzedaje.



Notki forum (1) na tej stronie: [X]
Komentowanie wymaga zalogowania i/lub ważnego abonamentu.
Pisz komentarz  tytuł:
(-?-)
Twój adres email: Twój podpis:
Na podany adres przyślemy kod potwierdzający.
Czy chcesz dostawać powiadomienia o nowych odcinkach bloga poniedziałkowego?
Podaj swój adres email:
Na ten adres wyślemy potwierdzenie.